O mnie

Moje zdjęcie
If I can stop one heart from breaking, I shall not live in vain; *** I still find each day too short for all the thoughts I want to think, all the walks I want to take, all the books I want to read, and all the friends I want to see. ******** 22eagless@gmail.com ********

sobota, 1 czerwca 2013

PAJĄK - MOIM PRZYJACIELEM

PAJĄK  -  MOIM  PRZYJACIELEM

 Leżę sobie, nic nie robię.
 Nagle słyszę: - bzyku bzyk.
 Patrzę – komar…  nagle znikł.

Wypatruję znów owada
no bo trzeba ubić gada,
 zanim ssawkę swą zapuści
 i  z mej żyły krwi upuści.

 Patrzę w  prawo, patrzę  lewo.
 Gdzieś poleciał. Nie ma jego.
 Więc się znów rozleniwiłem
i na wznak się położyłem.

 Błogo już mi się zrobiło,
bardzo sennie, bardzo miło.
 Nagle w śpiącym stanie czuję,
 w czubek nosa coś mnie kłuję.

Zerkam okiem na komara.
 --  Od mojego nosa wara !
 Potem silnie się zamierzam
i machnięciem w nos uderzam.

Bzyknął sobie i odleciał.
 W kąt pokoju gdzieś poleciał.
 Nos mnie swędzieć już zaczyna,
 gdzie ugryzła mnie gadzina.

 Myślę sobie -  ja cię złowię,
 choćbym stanąć miał na głowie.
 Ty wampirze latający,
 mini ryju kłujo  - ssący.

 Cicho znów się położyłem.
 Swoje uszy nadstawiłem.
 By usłyszeć lot komara
i go ciapnąć szybko zaraz.

 Ale komar przestraszony
 schował się gdzieś za zasłony
 i cierpliwie sobie czekał,
 aż ja usnę …  czas uciekał.

 Mija kwadrans i godzina,
a tu nie ma sukinsyna.
 Może poszedł spać gdzieś sobie
 to mu teraz nic nie zrobię.

W końcu dałem sobie spokój.
 Położyłem się na boku.
 Głowę kołdrą swą nakryłem.
 Przed komarem to zrobiłem,
 aby drań mnie nie obudził.
Chcę spać tak, jak większość ludzi.

 Gdy już lekko przysypiałem
 i obrazy senne miałem,
 czuję w małym palcu nogi
 ból, pieczenie. Boże Drogi !!

Znów mnie dziabnął wampir mały !
 Te przykrycia nic nie dały.
 No bo stopy odsłoniłem,
gdy na głowę się nakryłem.

Spać już mi się odechciało.
Jak by tego było mało
 łydka swędzieć mnie zaczyna.
 Nie przykryła jej pierzyna.

 O nieeeee !  - myślę sobie.
 --  ja ci dzisiaj krzywdę zrobię
 ty komarze jadowity,
 krwi człowieka nienapity !

 No i koniec tego spania.
 Wyskoczyłem szukać drania.
 Patrzę w kąty, patrzę wszędzie.
 Może za firanką będzie.

Obejrzałem sufit cały,
aż mnie rozbolały gały.
 Patrzę w górę, patrzę na dół,
a komara ani śladu.

Nagle odwróciłem wzrok
 i spojrzałem kątem  bok.
 Widzę, trzepie się gadzina
 w sidłach nitek. Pajęczyna
 wielka , lepka na dwie dłonie,
 w środku pająk jak na tronie
 siedzi, czyha, obserwuje,
i do skoku się szykuje
na komara więzionego.
 Wolno zbliża się do niego .
 Komar chciałby uciec może,
ale ruszyć się nie może.

-  Zaraz pająk cię dopadnie
   i krew z ciebie wyssie ładnie.
 tak jak ty mi to zrobiłeś,
   ssawkę w żyłę zapuściłeś.

  No i skończył komar, wiecie
 żywot krótki na tym świecie.

 A pająka polubiłem.
Pajęczynę zostawiłem.
 Moim kumplem pająk będzie.
 Pajęczyny wiszą wszędzie.

 A gdy robię już sprzątanie
 muszkę daję na śniadanie
 pająkowi włochatemu,
by odwdzięczyć tak się jemu.

 (autor S.)


MOSKITIERA

Lato przyszło tej że wiosny.
Dosyć wcześnie pospieszyło.
Nadszedł dla mnie czas radosny.
Jest cieplutko, bardzo miło.

Lecz niestety, razem z latem
przyszedł owad ciągle bity
łapką, sprayem, nawet batem.
To jest komar pospolity.

Dokuczliwy bzyka wszędzie,
patrząc, gdzie by siąść na skórze.
Gdy usiądzie – krwi ubędzie
i zostaną bąble duże.

Więc tak pomyślałem sobie,
by ochronić się przed zwierzem
moskitierę sobie zrobię.
Już firany duże mierzę.

Trochę je tam pozszywałem.
Z drążków zrobię rusztowanie.
Sznurkiem rogi powiązałem
i ochrona wkrótce stanie.

W środku fotel postawiłem.
Obok stolik sobie stoi.
Drążki w ziemię mocno w biłem.
Pełny luksus drodzy moi .

Czas spróbować jej działanie
i w fotelu usiąść ładnie.
Czy mi się tam nic nie stanie,
czy mnie komar wnet dopadnie.

Siedzę w środku, zerkam wszędzie,
wypatrując wciąż komara.
Ciekaw, czy ich więcej będzie,
czy przyleci cała chmara.

Nagle widzę, że siadają
na firance z zewnątrz sobie.
I ochotę wielką mają
lecieć do mnie. Jeden skrobie.

Nawet łepek włożył w szparkę,
licząc, że się tam przeciśnie.
Napierając mocno karkiem
pcha do przodu. Nic nie piśnie.

Jednak otwór jest za mały,
więc zakleszczył się robaczek.
Na nic się wysiłki zdały.
Cofa się jak mały raczek.

Drugi komar usiadł sobie
i się patrzy na mnie chciwie.
Zaraz miazgę z niego zrobię.
Macham ręką zapalczywie !

Jednak bzyknął i odleciał.
Nie trafiłem w głowę gada.
Trzeci komar wnet przyleciał.
Jeszcze woła tu sąsiada.

Wpija we mnie swoje ślipie
dziwiąc się, żem się nie schował.
Żądnym okiem na mnie łypie.
Chętnie krwi by mej spróbował.

Oblizuje się biedaczek.
Na mój widok cieknie ślinka,
wypływając mu z żuwaczek.
Pożądliwa jego minka.

I tak sporo się zebrało
tych wampirków dużych, małych.
Jakby tego było mało
trochę much jest wygłodniałych.

Wszystkie siedzą na firanie
bacznie mnie tu obserwując.
A ja soczek na śniadanie
piję, dobrze się tu czując. J

(autor - S.)